Rozmowa z Tomaszem Brzyśkiewiczem, 46-letnim żeglarzem z Kielc
- Co Pana nakłoniło do tego, żeby zostać żeglarzem? Czy ktoś rozwinął w Panu tę pasję?
Żeglarz, to za dużo powiedziane. Po prostu lubię przygody i taki rodzaj spędzania wolnego czasu. Pasja ta rozwinęła się u mnie sama. Odkąd pamiętam, zawsze interesowały mnie książki podróżnicze. Kiedyś na Cedzynie organizowany był kurs żeglarstwa. Zgłosiłem się, ukończyłem go, wypłynąłem w rejs i bardzo mi się to spodobało.
- Od kiedy Pan żegluje i dokąd odbył Pan swój pierwszy rejs?
Żegluję z przerwami od 1994 roku. Swój pierwszy rejs odbyłem z Jastarni do Kopenhagi. Trwał on dwa tygodnie i popłynąłem tam sam. Do tej pory odbyłem osiem rejsów morskich
- Czy ciężko jest Panu opuścić dom i rodzinę, kiedy wyrusza Pan w rejs?
Tak, to nie jest łatwe, bo zawsze towarzyszy mi lęk, że coś się może wydarzyć, kiedy nie będzie mnie w domu. Jednak gdyby to było takie straszne, na pewno bym nigdzie nie pojechał.
- Jakie są największe niebezpieczeństwa na wodach i czy podczas którejś z wypraw spotkał Pan rekiny?
Największe niebezpieczeństwa to zderzenie z innym jachtem i wpłynięcie na skały. Niebezpieczny może być też sztorm, kiedy jest się blisko brzegu. Rekinów na szczęście nigdy nie spotkałem.
- Czy były sytuacje, w których bał się Pan wypłynąć na wody i jak sobie Pan wtedy radził?
Raczej takich nie miałem, ale podczas ostatniego rejsu w pewnym momencie było tak ciemno, że nie było nic widać. Nie widziałem nawet kolegi, który stał obok mnie. To było naprawdę straszne, ale sobie poradziłem.
- Po jakich wodach się Panu żeglowało najlepiej?
Pływałem po Bałtyku, Morzu Północnym i Atlantyku. Najlepiej było właśnie na Atlantyku, bo tam były długie fale.
- Jak się Pan modli żeglując? Czy ma Pan jakąś ulubioną modlitwę?
Lubię się modlić w samotności. Najczęściej po prostu dziękuję swoimi słowami za to, co otrzymałem od Pana Boga. Raz zdarzyło się, że na rejs zabrałem ze sobą różaniec, ale nie miałem za bardzo możliwości, żeby z niego skorzystać.
- Jak na Pana pasję reagują żona i dzieci? Czy one również wiążą swoją przyszłość z żeglarstwem?
Moja żona mnie rozumie i wspiera mnie w tym, co robię. Kiedyś zaproponowałem synowi, żeby popłynął w rejs, ale nie chciał. Szczerze mówiąc to się z tego cieszę, bo to duża odpowiedzialność i obawa, że zawsze może się coś wydarzyć.
- Ma Pan plany na kolejny rejs?
Tak, chciałbym opłynąć dookoła świat. Myślę, że taka podróż zajęłaby mi około roku.
- Czy ma Pan jeszcze jakieś inne pasje?
Lubię szeroko pojętą przygodę i turystykę. Bardzo lubię też samotne wędrówki, ponieważ wtedy mam ciszę i spokój, które także uwielbiam.
- Jakie przesłanie skierowałby Pan do młodych ludzi?
Na pewno takie, że nie ma co oglądać się na innych i trzeba realizować swoje marzenia. Z własnego doświadczenia wiem, że gdybym patrzył na to, co robią moi koledzy, nigdy bym nie wyruszył w żaden rejs.
Wywiad przygotowały Katarzyna Olszewska i Alicja Białacka z klasy 7 B, oprac. Beata Kwieczko